4.05.2015

Nieprzystosowanie
 Czesław Miłosz

Nie nadawałem się do życia gdzie indziej niż w raju.
Po prostu takie było moje genetyczne nieprzystosowanie.
Na ziemi ukłucie się kolcem róży zmieniało się w ranę, za każdym razem, kiedy za obłok chowało się słońce, czułem smutek.
Udawałem, że jak inni pracuję od rana do wieczora, ale nieobecny, powierzony niewidzialnym krajom.
Dla pociechy uciekałem do miejskich parków, żeby popatrzeć i wiernie malować kwiaty i drzewa, ale te z rzeczywistych zmieniały się w rośliny rajskiego ogrodu.
Nie pokochałem kobiety moimi pięcioma zmysłami, chciałem w niej widzieć jedynie siostrę sprzed naszego wygnania.
Religię ceniłem za to, że na tej ziemi bólu była pieśnią żałobną i proszalną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz