Była wiosna, było lato
Rafał Wojaczek
Był
poeta, co sezony cierpliwie zaklinał
Na mieszkanie i na miłość, na trochę
nadziei
Na odrobinę ode klęski, oddalenie nędzy
Na ojczyznę, tę
dziedzinę śmierci niechybionej
Na jawną różę uśmiechu pięknej
nieznajomej
Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa
Na Księgę,
która by mogła nie zwać się gazeta
Na dzień dobry, na noc cichą, na sen,
nie na koszmar
Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga
Ale choć
się wierszem wolnym trudził albo rymem
Sennym szeptem, pełnym głosem,
rozpaczliwym krzykiem
Wiosna przeszła, lato przeszło, i jesień, i
zima
I poeta nie zaklina ale już przeklina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz