26.04.2013


Tak się złożyło, że jestem i patrzę

Wisława Szymborska
"Kazimierz nad Wisłą"-Anna Rudnicka

Doszło do tego, że siedzę pod drzewem, 

na brzegu rzeki, 
w słoneczny poranek. 
Jest to zdarzenie błahe 
i do historii nie wejdzie. 
To nie bitwy i pakty, 
których motywy się bada, 
ani godne pamięci zabójstwa tyranów. 

A jednak siedzę nad rzeką, to fakt. 
I skoro tutaj jestem, 
musiałam skądś przyjść, 
a przedtem 
w wielu jeszcze miejscach się podziewać, 
całkiem tak samo jak zdobywcy krain, 
nim wstąpili na pokład. 

Ma bujną przeszłość chwila nawet ulotna, 
swój piątek przed sobotą, 
swoj przed czerwcem maj. 
Ma swoje horyzonty równie rzeczywiste 
jak w lornetce dowodców. 

To drzewo to topola zakorzeniona od lat. 
Rzeka to Raba nie od dziś płynąca. 
Ścieżka nie od przedwczoraj 
wydeptana w krzakach. 
Wiatr, żeby rozwiać chmury, 
musiał je wcześniej tu przywiać. 

I choć w pobliżu nic się wielkiego nie dzieje, 
świat nie jest przez to uboższy w szczegóły, 
gorzej uzasadniony, słabiej określony, 
niż kiedy zagarniały go wędrówki ludów. 

Nie tylko tajnym spiskom towarzyszy cisza. 
Nie tylko koronacjom orszak przyczyn. 
Potrafią być okrągłe nie tylko rocznice powstań, 
ale i obchodzone kamyki na brzegu. 

Zawiły jest i gęsty haft okoliczności. 
Ścieg mrówki w trawie. 
Trawa wszyta w ziemię. 
Deseń fali, przez którą przewleka się patyk. 

Tak się złożyło, że jestem i patrzę. 
Nade mną biały motyl trzepoce w powietrzu 
skrzydełkami, co tylko do niego należą 
i przelatuje mi przez ręce cień, 
nie inny, nie czyjkolwiek, tylko jego własny. 

Na taki widok zawsze opuszcza mnie pewność, 
że to co ważne 
ważniejsze jest od nieważnego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz