ROZWÓD PO POLSKU
Marian Załucki
Jerzy Faczyński
Już jestem wolny!
Siódmą dobę.
Rozwód się odbył bez kłótni, bez draki.
Różnica poglądów.
Na moją osobę.
Powód - to ja. Jako taki. Owaki!
Koniec niewoli dla ducha i ciała.
Więc nie - nie na zawsze
człowiek się zaprzedał!
Sąd dał mi rozwód.
Żona mi dała.
A Urząd Mieszkaniowy nie dał.
Można mieć w Polsce własne zdanie,
lecz trudno o mieszkanie na nie...
Ale wszystko okay -
znaczy: koniom lżej.
Bo choć dalej razem, za to w innej roli:
Obcy mężczyzna.
Obca kobieta.
"Pani pozwoli!"
"Pan pozwoli..."
"Od dzisiaj śpimy na waleta!"
Nic nas nie łączy - wszystko dzieli
z wyjątkiem wspólnej pościeli...
A więc maleńka dyskusja co do
kwestii "Czyj jasiek? Czyja poduszka?" -
i już oddycham pełną swobodą
na mej niezawisłej połowie łóżka.
Rano ocieram słodki sen z powiek:
zbudził się inny -
wolny człowiek!
Wynika wprawdzie polemika,
która jest czyja
połowa ręcznika -
ale wytworna...
Nie psioczę, nie wrzeszczę.
Niech sobie nie myśli,
że kocham ją jeszcze!
Tak oto tempora mutantur
Ja teraz do niej jak do damy:
żadnych pogróżek,
żadnych awantur.
No, trudno, już się nie kochamy...
Przeciwnie:
sprzątnę, zniosę śmiecie...
Jak tu nie pomóc obcej kobiecie?!
Czasem z kwiaciarni jakieś zielsko.
A widząc minę jej zdziwioną,
uśmiecham się...
Uwodzicielsko!
Niech wie, psiakrew, że nie jest żoną!
I tak mi fajno, aż zacieram ręce...
Nikt mi nie gdera, nie poucza.
Tam niezależna kobieta w łazience,
tu ja - niepodległy
przy dziurce od klucza!
(Nie bez powodu, nie bez chrapki:
zawsze lubiłem obce babki!)
Wytężam nieco wzrok, bo krótki...
Ładne, cholera, te rozwódki!
Ponętna kibić -
i ramiona...
Od razu widać, że nie żona!
A ona także teraz bywa
i jakaś milsza, i troskliwa.
Raz nawet, widząc me amory,
spytała mnie:
"Czy ty nie chory?"
I tylko z żalem wspominamy,
smażąc we dwoje karmenadle,
lata stracone już na amen
w strasznym małżeńskim
naszym stadle:
nic - tylko żarliśmy się co dzień,
wieczne pretensje i problemy...
A dziś? Inaczej!...
Miło, w zgodzie...
Może się nawet pobierzemy?
Ale wszystko okay -
znaczy: koniom lżej.
Bo choć dalej razem, za to w innej roli:
Obcy mężczyzna.
Obca kobieta.
"Pani pozwoli!"
"Pan pozwoli..."
"Od dzisiaj śpimy na waleta!"
Nic nas nie łączy - wszystko dzieli
z wyjątkiem wspólnej pościeli...
A więc maleńka dyskusja co do
kwestii "Czyj jasiek? Czyja poduszka?" -
i już oddycham pełną swobodą
na mej niezawisłej połowie łóżka.
Rano ocieram słodki sen z powiek:
zbudził się inny -
wolny człowiek!
Wynika wprawdzie polemika,
która jest czyja
połowa ręcznika -
ale wytworna...
Nie psioczę, nie wrzeszczę.
Niech sobie nie myśli,
że kocham ją jeszcze!
Tak oto tempora mutantur
Ja teraz do niej jak do damy:
żadnych pogróżek,
żadnych awantur.
No, trudno, już się nie kochamy...
Przeciwnie:
sprzątnę, zniosę śmiecie...
Jak tu nie pomóc obcej kobiecie?!
Czasem z kwiaciarni jakieś zielsko.
A widząc minę jej zdziwioną,
uśmiecham się...
Uwodzicielsko!
Niech wie, psiakrew, że nie jest żoną!
I tak mi fajno, aż zacieram ręce...
Nikt mi nie gdera, nie poucza.
Tam niezależna kobieta w łazience,
tu ja - niepodległy
przy dziurce od klucza!
(Nie bez powodu, nie bez chrapki:
zawsze lubiłem obce babki!)
Wytężam nieco wzrok, bo krótki...
Ładne, cholera, te rozwódki!
Ponętna kibić -
i ramiona...
Od razu widać, że nie żona!
A ona także teraz bywa
i jakaś milsza, i troskliwa.
Raz nawet, widząc me amory,
spytała mnie:
"Czy ty nie chory?"
I tylko z żalem wspominamy,
smażąc we dwoje karmenadle,
lata stracone już na amen
w strasznym małżeńskim
naszym stadle:
nic - tylko żarliśmy się co dzień,
wieczne pretensje i problemy...
A dziś? Inaczej!...
Miło, w zgodzie...
Może się nawet pobierzemy?
Marian Załucki: poeta, satyryk i pisarz
(ur. 5 maja 1920 w Kołomyi, zm. 13 kwietnia 1979 w Warszawie) – poeta, satyryk i pisarz.
Dzieciństwo spędził we Lwowie, po wojnie mieszkał w Krakowie, gdzie zadebiutował w Teatrze Satyryków, w którym prezentował swoje wiersze. W latach 1956-67 występował w kabarecie Wagabunda, a od 1962 w teatrach warszawskich Buffo, Syrena oraz kabaretach "U Lopka", "Dudek" i w popularnych programach Podwieczorek przy mikrofonie, Poznajmy się, Zgaduj zgadula.
Współpracował z takimi pismami jak Przekrój, Szpilki i Życie Literackie.
(ur. 5 maja 1920 w Kołomyi, zm. 13 kwietnia 1979 w Warszawie) – poeta, satyryk i pisarz.
Dzieciństwo spędził we Lwowie, po wojnie mieszkał w Krakowie, gdzie zadebiutował w Teatrze Satyryków, w którym prezentował swoje wiersze. W latach 1956-67 występował w kabarecie Wagabunda, a od 1962 w teatrach warszawskich Buffo, Syrena oraz kabaretach "U Lopka", "Dudek" i w popularnych programach Podwieczorek przy mikrofonie, Poznajmy się, Zgaduj zgadula.
Współpracował z takimi pismami jak Przekrój, Szpilki i Życie Literackie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz