1.05.2013

ROZWÓD PO POLSKU 

Marian Załucki
Jerzy Faczyński

Już jestem wolny! 

Siódmą dobę. 

Rozwód się odbył bez kłótni, bez draki. 

Różnica poglądów. 
Na moją osobę. 
Powód - to ja. Jako taki. Owaki! 
Koniec niewoli dla ducha i ciała. 
Więc nie - nie na zawsze 
człowiek się zaprzedał! 
Sąd dał mi rozwód. 
Żona mi dała. 
A Urząd Mieszkaniowy nie dał. 
Można mieć w Polsce własne zdanie, 
lecz trudno o mieszkanie na nie...

Ale wszystko okay -
znaczy: koniom lżej.
Bo choć dalej razem, za to w innej roli:
Obcy mężczyzna.
Obca kobieta.
"Pani pozwoli!"
"Pan pozwoli..."
"Od dzisiaj śpimy na waleta!"
Nic nas nie łączy - wszystko dzieli
z wyjątkiem wspólnej pościeli...

A więc maleńka dyskusja co do
kwestii "Czyj jasiek? Czyja poduszka?" -
i już oddycham pełną swobodą
na mej niezawisłej połowie łóżka.
Rano ocieram słodki sen z powiek:
zbudził się inny -
wolny człowiek!

Wynika wprawdzie polemika,
która jest czyja
połowa ręcznika -
ale wytworna...
Nie psioczę, nie wrzeszczę.
Niech sobie nie myśli,
że kocham ją jeszcze!

Tak oto tempora mutantur
Ja teraz do niej jak do damy:
żadnych pogróżek,
żadnych awantur.
No, trudno, już się nie kochamy...

Przeciwnie:
sprzątnę, zniosę śmiecie...
Jak tu nie pomóc obcej kobiecie?!
Czasem z kwiaciarni jakieś zielsko.
A widząc minę jej zdziwioną,
uśmiecham się...
Uwodzicielsko!
Niech wie, psiakrew, że nie jest żoną!

I tak mi fajno, aż zacieram ręce...
Nikt mi nie gdera, nie poucza.
Tam niezależna kobieta w łazience,
tu ja - niepodległy
przy dziurce od klucza!
(Nie bez powodu, nie bez chrapki:
zawsze lubiłem obce babki!)

Wytężam nieco wzrok, bo krótki...
Ładne, cholera, te rozwódki!
Ponętna kibić -
i ramiona...
Od razu widać, że nie żona!

A ona także teraz bywa
i jakaś milsza, i troskliwa.
Raz nawet, widząc me amory,
spytała mnie:
"Czy ty nie chory?"

I tylko z żalem wspominamy,
smażąc we dwoje karmenadle,
lata stracone już na amen
w strasznym małżeńskim
naszym stadle:
nic - tylko żarliśmy się co dzień,
wieczne pretensje i problemy...
A dziś? Inaczej!...
Miło, w zgodzie...
Może się nawet pobierzemy?
Marian Załucki: poeta, satyryk i pisarz


(ur. 5 maja 1920 w Kołomyi, zm. 13 kwietnia 1979 w Warszawie) – poeta, satyryk i pisarz.
Dzieciństwo spędził we Lwowie, po wojnie mieszkał w Krakowie, gdzie zadebiutował w Teatrze Satyryków, w którym prezentował swoje wiersze. W latach 1956-67 występował w kabarecie Wagabunda, a od 1962 w teatrach warszawskich Buffo, Syrena oraz kabaretach "U Lopka", "Dudek" i w popularnych programach Podwieczorek przy mikrofonie, Poznajmy się, Zgaduj zgadula.
Współpracował z takimi pismami jak Przekrój, Szpilki i Życie Literackie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz