Kałuża
Ján Zambor
Po deszczu
zatrzymuję się między smrekami
nad jeziorkiem, które właśnie się rodzi.
Oto szklane drzwi do wieczności,
zerwane z drewnianych zawiasów.
W tej wodzie, którą rozbije nawet kropla,
płytkiej, tak łatwej do zmącenia,
zieleń jest wyrazistsza
a jak głębokie jest
wysokie niebo
i jak przezroczyste
i bliskie.
Obraz
jakby przewyższył model.
Mogę się tylko zachwycać.
Wejść tam
mogą jedynie dzieci,
tak samo czyste.
z tomu „Pod jedovatým stromom", 1995

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz