KRAINA POEZJI
Czesław Miłosz
Do tej krainy idź ścieżkami tonów,
Z których się
rodzą spokojne muzyki,
Granicą dźwięków jeszcze nie spełnionych,
Zaczętych
tylko.
Jeżeli w noc czerwcową się rozlegnie
Brzęk, chrabąszcz w strunę
u skrzypiec uderzy
Albo kot po klawiszach pazurkiem przebiegnie,
Możesz im
wierzyć -
Idź, nim umilkną.
Do tej krainy - w Trzech Króli,
wieczorem,
Gdy na kominie jasny ogień bucha
I rzędy rondli miedzianych
oświetla,
A na ulicy śnieżnej tuż za domem
Huczy basetla.
Ledwo
usypiasz, już przy tobie staje
Elf mały, z baśni zimowej norweskiej,
A
wtedy miga niby baj po ścianie
Płomyk niebieski.
Stąpacie cicho, żeby
nie obudzić
Rodziców, którzy śpią w dębowym łożu,
I - w lot kominem! w
ciemny świat i czar
Białego mrozu.
Lot, lot. Noc w górze cicha i
gwiaździsta,
W szronach na dole prześwituje sioło
I nagle wiosna. Na
różowych listkach
Księżyca koło.
Do tej krainy - lecz jakąż jest
ona,
Wybudowana gdzieś na zgasłych tonach,
Pożar ognistym mieczem wejścia
strzeże,
Umarły gil ćwierka u jej bram,
Siedzą z głową na rękach polegli
żołnierze,
Na miast ruinie rzędy lisich jam
I mlecz, i wrzos na
zapomnianych schronach.
Tam śnieżna góra jest pienistą falą,
Co trwa sekundę na równinie
mórz,
Nim w głąb upadnie, gdzie się perły palą,
Trzmiel z tulipana
strząśnie żółty kurz.
Nim nowa fala, księżycem zwabiona,
Klęknie i czoło
powoli podźwignie,
Tysiącolecie ludzkie jedno skona,
A trzmiel w kielichu
tulipana zniknie.
Do tej krainy przyjmij zaproszenie,
Nie pytaj, jak się dziś ona
nazywa,
Wiesz, przez jak gorzkie tam idzie się cienie.
Czy jest
szczęśliwa? Nie wiem, czy szczęśliwa.
Jak pióro strzały, która pierś
przebiła,
Drga, błyszczy w słońcu i barwy przybiera -
Z bólem na zawsze ta
ziemia złączona
I tylko smutek jej bramy otwiera.
Jeżeliś klęski
zaznał, dosięgł lat
Dojrzałych, patrząc na gruzy i zgliszcza,
I
spustoszyła myśli twe jak wiatr
Litość najczystsza,
Jeżeliś nie chciał
mówić odtąd nic,
Bo zapytałeś - po co, czy to warto
Straszliwy posąg,
skamieniały krzyż
Ubierać farbą,
To wiedz, że ona blisko, żeś jest
tuż.
I jeśli mówisz: żegnaj mi na wieki -
Witaj - odpowie echo z ziemskich
puszcz,
Wstydliwa czułość obmyje powieki
I każde dawne pożegnania
słowo
Jest jak świtania dalekiego wstążka,
Rosa o brzasku, czeremchy
gałązka.
A gdyś opłakał ją - ona przed tobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz