18.07.2013

Mikroliryka

 Jan Zych
http://www.mayoz.fr/photos

To są drzwi bez wyjścia.
Otwarte jak powietrze dla krzyku.
Tylko, żeby wejść – wrócić już nie można.
Nie wraca się do rzeki.
Po złotych progach jesieni
zwierzęta i drzewa schodzą do jednego morza.
Podobno są – ale gdzie? – prawdziwe brzegi.
W cierpliwości jestem kruchy brat kamienia.
Na tej ziemi,najpiękniejszym słoneczniku,

po mnie i po tobie przejdą traw pokolenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz