My i kwiaty
Mieczysława Buczkówna
I kwiaty mają swoje niebo
W naszych oczach
T a r n i n a
Strzępki białej ciszy znieruchomiałe
Po wybuchu muzyki – na pograniczu życia
W czarnych strunach gałęzi
Ostateczna biel
Do której wszystko powraca
Zbuntowany śnieg
Łaski niebytu nieustanna adoracja
C h r y z a n t e m a
Kołysze się w objęciach wiatru – rudowłosa
To jej jesień ostatnia
Włosy farbowane światłem
Przywiędła cera starannie zatuszowana
W spojrzeniu wniebowzięta gwiazda
W spiralach trwogi
Przeczuwająca pobliże znieruchomienia
C y n i e
Stoją tęgolistne jak reklama pomadki do ust
Wabiące jaskrawym uśmiechem
Świadome pustki
W którą się przyjdzie przechylić
Gdy zwiędnie złudzenie koloru
L i l i a
W gotyckim sklepieniu bieli
Anioł – gdy po kąpieli w modlitwie
W zapach się obleka
Kwiatostanu hosanną
Dzwon - na alarm piękna
Łabędź kwiatów –
Rozchylone skrzydła zapachu
Szyja rozkoszy wygięta
W czystej jawności
Botanicznego aktu
S t o r c z y k
Odchylony gwałtownie w tył
Ze wstrętem
Od twardych i jaskrawych
Rzeczy tej ziemi się odwraca –
Blady fiolet gwiazd
Opływa jego nietutejszą zieleń
Liścia – pióra – kwiatu
Z n a c z e n i e r ó ż y
W ciemnościach
W rozległych nie do pojęcia
Pustkowiach przestrzeni
Kwitnie żywa iskierka
Na kolczastej gałązce myśli
Choć sensu nie ma ta iskierka
W rachunku astronomicznym
Usprawiedliwia ją róża –
Westchnienie piękna
z tomu "Wigilie", 1958

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz