Ballada o poetach
Poeci nie zjawiają się przypadkiem
Z niebieskich do nas przybywają stron
Na zawsze niezgłębioną jest zagadką
Dlaczego z nami los swój dzielić chcą
W źrenicach tych posłańców prosto z nieba
Istnienia smutek i marzenia blask
W chaosie ziemskich spraw ich serca wiecznie płoną dając
znak
Tym którzy zbłądzili we mgle.
Odchodzą tak jak przyszli niespodzianie
Zbyt szybko wypełniają się ich dni
I znów na długo zostajemy sami
Być może trochę lepsi dzięki nim
Samotni, zagubieni w naszym świecie
Tak jakby niepotrzebni byli już
Odchodzą komedianci, muzykanci i poeci
Sternicy zagubionych naszych dusz.
Ich pieśni ptaki w lasach wciąż śpiewają
I wieniec ziół rozsiewa po nich wiatr
Odchodzą stąd, lecz nie, nie umierają
Sumieniem naszym niespokojnym są.
A kiedy mój czas także się wyczerpie
Poproszę cicho już ostatkiem tchu
Daj Boże proszę daj nadziei choć iskierkę
Że i ja też nie przypadkiem byłam tu.
Łucja Matulewicz-Gazda i Marek Dagnan
Łucja Matulewicz-Gazda i Marek Dagnan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz