23.10.2014

Na pożegnanie
Jaroslav Seifert
Catherine Alexandre

Do miliona wierszy na świecie
 dorzuciłem tylko parę strof.
Nie były ani trochę mądrzejsze niż piosnka świerszczy.
Wiem. Wybaczcie mi.
Już kończę.

Nie były to nawet pierwsze ślady stóp
w księżycowym pyle.
Jeśli mimo to czasem zalśniły,
nie było to ich własne światło.
Kochałem tę mowę.

Ona zaś, skoro zmusiła milczące usta,
aby zadrżały,
bez trudu zachęci zakochanych do pocałunków,
jeśli błąkają się po ziemi wśród zorzy,
gdzie słońce zachodzi wolniej
niż w tropikach.

Poezja towarzyszy nam od początku.
Jak kochanie,
jak głód, jak zaraza, jak wojna.
Czasami moje wiersze były tak szalone,
że aż wstyd!

Ani myślę się usprawiedliwiać!
Wiem, że znajdować piękne słowa
lepiej,
niż zabijać i mordować.

przekład z czeskiego: Andrzej Czcibor-Piorrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz