30.05.2016


Asnyk Adam

Vicente Romero Redondo

Marzenie poranne

 Siedziała w ogrodzie w półświetle, w półcieniu,
 Przy blasku wschodzącej jutrzenki,
 Wśród ciszy porannej oddana marzeniu,
 Słuchając słowika piosenki.

 Marzyła o szczęściu, miłości - tak trocha,
 Bo o czymże można by innym?
 Wszak każda dziewczyna, choć jeszcze nie kocha,
 Marzeniem się bawi niewinnym.

 Tęsknota, niepokój i dziwne żądania
 Nieznanych a słodkich upojeń
 Budziły w jej sercu odblaskiem świtania
 Girlandy tęczowych urojeń.

 I piła skwapliwie te wonie, te fale
 Powietrza, co pierś jej wznosiły,
 I mocniej błyszczały jej ustek korale
 I żywiej się oczy paliły.

 Patrzała na kwiaty, co jasne z uśmiechem
 Skłaniały kielichy miłośnie,
 I dzieląc się wonnym rozkoszy oddechem,
 Szeptały o szczęściu i wiośnie.

 Widziała konwalię dziewiczą, jak drżała,
 Łzy lejąc z drobnego kielicha,
 W objęciach wietrzyka, a choć tak nieśmiała,
 Jednakże coś pragnie i wzdycha.

 A dalej narcyzy tak piękne, urocze...
 Że muszą samotne pozostać,
 Więc główki zwiesiły nad wody przeźrocze,
 Ścigając odbitą w niej postać.

 Tam znowu fijołki, kryjące się w trawie;
 Tak dobrze tej cichej rodzinie!
 Nie myśli o próżnej wielkości i sławie,
 Lecz żyje dla siebie jedynie.

 Tak marząc o kwiatach i tonąc w marzeniach,
 Oparła na ręku swą głowę
 I chmurki śledziła w słonecznych promieniach
 To srebrne, to znowu różowe.

 Wtem widzi zdziwiona: że z słońca promieni
 W jej oczach gmach staje złocisty,
 Z kopułą szafirów, z ścianami z zieleni,
 A cały jak kryształ przejrzysty.

 Kolumny - to palmy splecione w arkady
 Przez liany i bluszcze wiszące,
 Schodami - srebrzyste ściekają kaskady,
 Posadzką - mozajki kwitnące.

 I widzi strwożona, jak kwiatów kielichy
 Ludzkimi ją mierzą oczami,
 I widzi rój sylfów skrzydlaty i cichy -
 Jak igra w powietrzu z tęczami.

 A jeden z narcyzów rosami wilgotny
 W pięknego młodzieńca się zmienia,
 Lecz skrzydeł nie dostał i usiadł samotny
 Nad brzegiem srebrnego strumienia.

 I widzi wzruszona, jak wiatrom się skarży:
 Że nie ma na świecie nikogo...
 I słyszy westchnienia i w myślach się waży,
 A tak jej smutno i błogo.

 Nad litość nic nie ma na ziemi świętszego,
 Więc litość skłoniła dziewczynę,
 Że wstała powoli i poszła do niego
 Zapytać o smutku przyczynę.

 Słyszała jak przez sen wyrazy namiętne,
 Co śpiewnym pieściły ją echem,
 I oczy widziała tak piękne a smętne,
 Że odejść byłoby, ach! grzechem.

 Słyszała, jak mówił: "Ty jesteś wybraną,
 By nowe ukazać mi życie
 I duszę na wieczną tęsknotę skazaną
 W niebiańskim pogrążyć zachwycie.

 Ty jedna! ach! możesz, na ziemi ty jedna!
 Otworzyć mi nieba podwoje,
 Twa miłość nam władzę cudowną wyjedna,
 I skrzydła dostaniem oboje".

 To wszystko słyszała jak w sennym marzeniu -
 I uciec, i zostać by chciała,
 Aż wreszcie uległa słodkiemu wzruszeniu
 I rękę nieśmiało podała.

 Podała - i nagle spostrzegła z podziwem,
 Że lecą oboje dłoń w dłoni,
 Złączeni swych skrzydeł tęczowym ogniwem
 W obłoku jasności i woni.

 A wszystko się przed nią roztapia w blask słońca,
 Pierś samą oddycha rozkoszą,
 Kraina cudowna, bez końca - bez końca,
 A skrzydła ją w górę unoszą;

 I płyną wciąż razem w błękitne etery
 Po szlakach przestrzeni gwiaździstych,
 A pieśni - nadziemskie śpiewają im sfery
 O ducha pragnieniach wieczystych.

 Więc czuje: że serce wyrywa się z łona,
 Że nadmiar uczucia pierś tłoczy,
 Wśród jasnych błękitów, gwiazd złotych, stęskniona
 Na niego podniosła swe oczy.

 I wzrokiem spoczęła w młodzieńca spojrzeniu,
 Co ognia płynęło falami,
 I w sennej ekstazy bezbrzeżnym pragnieniu
 Ust jego dotknęła ustami.

 Wtem wszystko przepada... i widzi, o dziwy -
 Świat jasnych urojeń znikniony!
 I siebie zmienioną w krzak brzydkiej pokrzywy,
 A młodzian stał w oset zmieniony.

 W rozpaczy i wstydzie chce płakać - nic zdoła;
 Cóż będzie nieszczęsna robiła?
 Wtem słyszy z radością, że matka ją woła,
 I nagle się ze snu zbudziła -
 I poszła zapytać do matki, co znaczy
 Sen dziwny o takiej przygodzie.
 A matka z uśmiechem swej córce tłumaczy,
 Że marzyć nie trzeba w ogrodzie.


1869 rok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz