9.09.2016

Adam Zagajewski 



Autoportret, nie wolny od wątpliwości

W południe przepełnia cię entuzjazm,
wieczorem brak ci śmiałości
by spojrzeć na zapisaną stronicę.
Zawsze za dużo albo za mało,
podobnie jak u tych pisarzy
którzy cię nieraz irytują:
jedni tak skromni, minimalistyczni
i nieoczytani,
że chciałoby się krzyknąć -
hej, kolego, odwagi,
życie jest piękne,
świat bogaty i histortyczny.
Inni za to pyszni, dodający sobie ważności
nadzwyczajną eurdycją
- panowie, i wy też umrzecie kiedyś,
zwracasz się do nich (w myśli).
Terytorium prawdy
jest najwyraźniej małe,
wąskie jak ścieżka nad urwiskiem.
Czy potrafisz utrzymać się
na niej?
A może już ją porzuciłeś.
Czy słyszysz śmiech
czy trąbkę Apokalipsy?
A może jedno i drugie,
dysonans, dziwny zgrzyt -
nóż, który się ślizga
po szkle i gwiżdże radośnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz