Anna Świrszczyńska
Dwieście osiemdziesiąt stopni mrozu
Kiedy jestem sama,
robi się we mnie więcej miejsca.
Rozsiadam się wygodnie
w samej sobie, po turecku,
i zabieram się do myślenia
o tym i owym.
Kiedy jestem sama,
rozkwitają we mnie raje
wszystkich religii świata.
Blaski, skrzydła, lecenie
w górę.
Kiedy jestem sama,
wchodzi we mnie przez skórę
mróz
przestrzeni kosmicznej.
Dwieście osiemdziesiąt stopni
poniżej zera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz