Wyspy
William Stanley Merwin*
Gdziekolwiek spojrzę otaczasz mnie wyspami
konstelacją kwiatów
oddychającą morzem
górzystymi wyspami
pachnącymi lasem
ognie na lśniącym
oceanie
ogień u korzenia
przez całe życie chciałem dotknąć kostki twych nóg
biegnących ku
brzegowi
przybijam do ciebie
jak łódź
słucham
widzę jak wśród
nieruchomych liści
patrzysz na jeziorko
wśród skał
w słońcu przy
księżycu w świetle gwiazd
wodospady wysp i ich
echa
są twoim głosem twoje
ramiona i ty cała
zwracasz się ku mnie jakby twe stopy nurzały się we mgle
kwiat i ptaki
zabarwione są
twoim oddechem
kwiaty umyślnie pachną tobą
a ptaki sposobią swe
pióra
nie do lotu lecz by
zyskać
miękkość twego ciała
Przekład:Teresa Truszkowska
*Jeden z najważniejszych poetów amerykańskich II połowy XX wieku William Stanley Merwin odebrał w poniedziałek (3 czerwca 2013) w Warszawie Nagrodę Literacką im. Zbigniewa Herberta. Amerykański poeta jest pierwszym laureatem tego wyróżnienia.
William Stanley Merwin urodził się 30 września 1927 r. w Nowym Jorku. Ukończył studia na Uniwersytecie Princeton, potem podróżował, w Hiszpanii, gdzie pracował jako nauczyciel syna Roberta Gravesa, w Wielkiej Brytanii zaprzyjaźnił się z kręgiem pisarzy skupionych wokół Sylvii Plath i Teda Hughesa, we Francji zafascynował się kulturą prowansalską i tradycją trubadurów. Pod koniec lat 70. przeprowadził się na Hawaje, tam też – na wyspie Maui, w miejscowości Haiku – mieszka dzisiaj, będąc mocno związany z ruchami ekologicznymi, starającymi się o restytucję lasów deszczowych i ochronę środowiska naturalnego. Historii i mitologii Hawajów poświęcił książkę "Folding Cliffs" (1998).
Pierwsze próby poetyckie Merwin podjął w wieku czterech lat. Jak dotąd opublikował ponad 50 tomów wierszy, przekładów i prozy. Jego wczesna poezja była często inspirowana tematami i postaciami zaczerpniętymi z mitologii. Merwin był w latach 60. jednym z najbardziej znanych poetów związanych z ruchem sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie, zwieńczeniem tej dekady były tomy "The Lice" (1967) oraz "The Carrier of Ladders" (1970) – do dziś często uważane za najbardziej znaczące zbiory Merwina. Wiersze z późnych lat życia poety, inspirowane są buddyzmem Zen oraz ekologią. W. S. Merwin jest także cenionym tłumaczem, autorem przekładów m.in. poezji hiszpańskiej, francuskiej i włoskiej, dzieł Mandelsztama i Nerudy, "Pieśni o Rolandzie" oraz "Czyśćca" z "Boskiej Komedii" Dantego.
"Ostatecznie o wyborze jury zadecydowały – obok głębokiego przekonania o wybitności dzieła W. S. Merwina – dwa czynniki. Jego wieloletnie zaangażowanie po stronie amerykańskich ruchów społecznych propagujących wartości demokratyczne, a także – czy może przede wszystkim – bliskość jego poetyckiej dykcji ideałom, do których dążył także sam Herbert, takim jak przejrzystość, równowaga, artystyczna dyscyplina, porozumienie z czytelnikiem – mówi Andrzej Franaszek, krytyk, sekretarz jury Nagrody i Fundacji im. Zbigniewa Herberta.
Na język polski wiersze Merwina tłumaczyli m.in. Julia Hartwig, Czesław Miłosz, Artur Międzyrzecki i Piotr Sommer. Do księgarń trafia właśnie tomik "Imię powietrza" - pierwszy polski wybór wierszy Merwina. Opublikowało go wydawnictwo Znak.
"William Stanley Merwin jest twórcą o bardzo klarownym profilu duchowym, intelektualnej i moralnej konsekwencji, obejmującej zarówno jego dzieła, jak i życie. Można go nazwać Thoreau współczesności. W jego poezji był długi okres, gdy stawiał przed czytelnikami kasandryczne przepowiednie dotyczące przyszłości naszej planety. Przyszedł jednak moment, gdy zamieszkał na wsi i w jego wierszach zaczęły być widoczne wpływy filozofii zen, poeta rozpaczy przekształcił się w poetę pochwalnego, piszącego o pięknie świata. Merwin zdaje się być bardzo nowoczesnym wcieleniem proroka, antycznego wieszcza czy szamana, jego poezja przepełniona jest obrazami duchowych poszukiwań, pielgrzymek, które nadają jej charakter świeckiej modlitwy. Jest on też najbardziej międzynarodowym spośród amerykańskich poetów, głęboko wpłynęła nań kultura prowansalska i klasyka trubadurów, choć źródła jego twórczości - podobnie jak w twórczości Zbigniewa Herberta - są jednocześnie klasyczne i nowoczesne" - mówił w laudacji Jarosław Mikołajewski z jury nagrody.
"Spotkałem Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza pod koniec lat 60., na wieczorku autorskim w Nowym Jorku, gdzie czytali swoje wiersze. Uwielbiam Zbigniewa Herberta jako przyjaciela, wręcz pokochałem +Selected Poems+, pierwszy wybór jego wierszy, jaki ukazał się w Ameryce. Za dzieło znakomite uważam nie tylko całość poezji Herberta, ale także jego eseje. Wydaje mi się, ze ciągle nie został on dostatecznie doceniony jako jeden z największych poetów XX wieku" - powiedział Merwin odbierając nagrodę.
http://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/william-stanley-merwin-odebral-nagrode-im-herberta
***
dla Gazety Julia Hartwig, poetka
Tak się złożyło, że W.S. Merwin - laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta - jest poetą, z którym miałam do czynienia jako tłumacz. Znam jego wiersze, bardzo je szanuję i uważam, że to świetny wybór. Przed laty jego debiut został doceniony przez poetę wielkiej marki, mianowicie przez W.H. Audena, który zwrócił uwagę na znaczenie mitu w jego twórczości.
Merwin cieszy się dużym wzięciem, ale nie jest poetą pierwszego planu, natomiast wyróżnia się tym, że jego kultura jest bardzo szeroka. To Amerykanin mocno zeuropeizowany, związany z kulturą europejską, tłumaczył poetów francuskich, hiszpańskich, portugalskich. Co ciekawe, przełożył m.in. "Cyda" czy "Pieśń o Rolandzie", czyli takie wykładniki europejskiej kultury literackiej. Przez kilka lat nawet mieszkał we Francji. Jest postacią dostatecznie znaną, jeśli chodzi o Amerykę i ludzi czytających poezję, ale mam nadzieję, że ta nagroda przyczyni się do popularyzowania jego twórczości w Polsce i Europie, i to nazwisko zostanie bardziej przyswojone.
http://wyborcza.pl/2029020,76842,13543292.html
***
""Choć tak naprawdę nie wiemy skąd pochodzi poezja, na pewno nie jest ona pochodną zgiełku, o który nietrudno w naszym otoczeniu. Tworząc ją wykorzystujemy naszą wiedzę i doświadczenia, nasze słownictwo, umiejętności językowe, czerpiemy z tego, co czytaliśmy – i z poezji, i z prozy.
Szkoda tracić kontaktu właśnie z tym czymś nieodgadnionym, a niestety tak często się dzieje we współczesnym świecie. Ludzie mówią, że nie czytają poezji, bo jej nie rozumieją - w Ameryce tak mówią, nie w Polsce. A ja im wtedy odpowiadam, że nie o to chodzi w poezji. Miłość do poezji nie zaczyna się od rozumienia. Wiersze, które kochaliśmy całe życie – jeśli takie mamy – to wiersze, o których nigdy nie myśleliśmy jako o takich, które rozumiemy lub nie. Pamiętamy je i lubimy, bo są źródłem nieokreślonych, pozytywnych uczuć, bo wprowadzają nas w jakiś dotychczas nieznany świat.
Dlaczego kochasz coś lub zakochujesz się w jakiejś osobie? Zwykle nie wiesz skąd przychodzi takie uczucie. Jeśli miałeś szczęście zakochać się w kimś, to wiesz, że to po prostu spadło na ciebie nagle i nie można wyjaśnić dlaczego. Może ta osoba była piękna i seksowna, a może właśnie nie można podać sensownego powodu w ogóle. A przecież czasami ta właśnie miłość trwa przez całe życie. Czasem patrzysz na jakąś parę i myślisz sobie: Co oni w sobie widzieli? A przecież to nie ma znaczenia, nie o to chodzi."
Wywiad: http://kultura.newsweek.pl/amerykanski-poeta--moj-brat-herbert,104942,1,1.html
*Jeden z najważniejszych poetów amerykańskich II połowy XX wieku William Stanley Merwin odebrał w poniedziałek (3 czerwca 2013) w Warszawie Nagrodę Literacką im. Zbigniewa Herberta. Amerykański poeta jest pierwszym laureatem tego wyróżnienia.
http://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/william-stanley-merwin-odebral-nagrode-im-herberta
Tak się złożyło, że W.S. Merwin - laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta - jest poetą, z którym miałam do czynienia jako tłumacz. Znam jego wiersze, bardzo je szanuję i uważam, że to świetny wybór. Przed laty jego debiut został doceniony przez poetę wielkiej marki, mianowicie przez W.H. Audena, który zwrócił uwagę na znaczenie mitu w jego twórczości.
Merwin cieszy się dużym wzięciem, ale nie jest poetą pierwszego planu, natomiast wyróżnia się tym, że jego kultura jest bardzo szeroka. To Amerykanin mocno zeuropeizowany, związany z kulturą europejską, tłumaczył poetów francuskich, hiszpańskich, portugalskich. Co ciekawe, przełożył m.in. "Cyda" czy "Pieśń o Rolandzie", czyli takie wykładniki europejskiej kultury literackiej. Przez kilka lat nawet mieszkał we Francji. Jest postacią dostatecznie znaną, jeśli chodzi o Amerykę i ludzi czytających poezję, ale mam nadzieję, że ta nagroda przyczyni się do popularyzowania jego twórczości w Polsce i Europie, i to nazwisko zostanie bardziej przyswojone.
http://wyborcza.pl/2029020,76842,13543292.html
Wywiad: http://kultura.newsweek.pl/amerykanski-poeta--moj-brat-herbert,104942,1,1.html
William Stanley Merwin urodził się 30 września 1927 r. w Nowym Jorku. Ukończył studia na Uniwersytecie Princeton, potem podróżował, w Hiszpanii, gdzie pracował jako nauczyciel syna Roberta Gravesa, w Wielkiej Brytanii zaprzyjaźnił się z kręgiem pisarzy skupionych wokół Sylvii Plath i Teda Hughesa, we Francji zafascynował się kulturą prowansalską i tradycją trubadurów. Pod koniec lat 70. przeprowadził się na Hawaje, tam też – na wyspie Maui, w miejscowości Haiku – mieszka dzisiaj, będąc mocno związany z ruchami ekologicznymi, starającymi się o restytucję lasów deszczowych i ochronę środowiska naturalnego. Historii i mitologii Hawajów poświęcił książkę "Folding Cliffs" (1998).
Pierwsze próby poetyckie Merwin podjął w wieku czterech lat. Jak dotąd opublikował ponad 50 tomów wierszy, przekładów i prozy. Jego wczesna poezja była często inspirowana tematami i postaciami zaczerpniętymi z mitologii. Merwin był w latach 60. jednym z najbardziej znanych poetów związanych z ruchem sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie, zwieńczeniem tej dekady były tomy "The Lice" (1967) oraz "The Carrier of Ladders" (1970) – do dziś często uważane za najbardziej znaczące zbiory Merwina. Wiersze z późnych lat życia poety, inspirowane są buddyzmem Zen oraz ekologią. W. S. Merwin jest także cenionym tłumaczem, autorem przekładów m.in. poezji hiszpańskiej, francuskiej i włoskiej, dzieł Mandelsztama i Nerudy, "Pieśni o Rolandzie" oraz "Czyśćca" z "Boskiej Komedii" Dantego.
"Ostatecznie o wyborze jury zadecydowały – obok głębokiego przekonania o wybitności dzieła W. S. Merwina – dwa czynniki. Jego wieloletnie zaangażowanie po stronie amerykańskich ruchów społecznych propagujących wartości demokratyczne, a także – czy może przede wszystkim – bliskość jego poetyckiej dykcji ideałom, do których dążył także sam Herbert, takim jak przejrzystość, równowaga, artystyczna dyscyplina, porozumienie z czytelnikiem – mówi Andrzej Franaszek, krytyk, sekretarz jury Nagrody i Fundacji im. Zbigniewa Herberta.
Na język polski wiersze Merwina tłumaczyli m.in. Julia Hartwig, Czesław Miłosz, Artur Międzyrzecki i Piotr Sommer. Do księgarń trafia właśnie tomik "Imię powietrza" - pierwszy polski wybór wierszy Merwina. Opublikowało go wydawnictwo Znak.
"William Stanley Merwin jest twórcą o bardzo klarownym profilu duchowym, intelektualnej i moralnej konsekwencji, obejmującej zarówno jego dzieła, jak i życie. Można go nazwać Thoreau współczesności. W jego poezji był długi okres, gdy stawiał przed czytelnikami kasandryczne przepowiednie dotyczące przyszłości naszej planety. Przyszedł jednak moment, gdy zamieszkał na wsi i w jego wierszach zaczęły być widoczne wpływy filozofii zen, poeta rozpaczy przekształcił się w poetę pochwalnego, piszącego o pięknie świata. Merwin zdaje się być bardzo nowoczesnym wcieleniem proroka, antycznego wieszcza czy szamana, jego poezja przepełniona jest obrazami duchowych poszukiwań, pielgrzymek, które nadają jej charakter świeckiej modlitwy. Jest on też najbardziej międzynarodowym spośród amerykańskich poetów, głęboko wpłynęła nań kultura prowansalska i klasyka trubadurów, choć źródła jego twórczości - podobnie jak w twórczości Zbigniewa Herberta - są jednocześnie klasyczne i nowoczesne" - mówił w laudacji Jarosław Mikołajewski z jury nagrody.
"Spotkałem Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza pod koniec lat 60., na wieczorku autorskim w Nowym Jorku, gdzie czytali swoje wiersze. Uwielbiam Zbigniewa Herberta jako przyjaciela, wręcz pokochałem +Selected Poems+, pierwszy wybór jego wierszy, jaki ukazał się w Ameryce. Za dzieło znakomite uważam nie tylko całość poezji Herberta, ale także jego eseje. Wydaje mi się, ze ciągle nie został on dostatecznie doceniony jako jeden z największych poetów XX wieku" - powiedział Merwin odbierając nagrodę."William Stanley Merwin jest twórcą o bardzo klarownym profilu duchowym, intelektualnej i moralnej konsekwencji, obejmującej zarówno jego dzieła, jak i życie. Można go nazwać Thoreau współczesności. W jego poezji był długi okres, gdy stawiał przed czytelnikami kasandryczne przepowiednie dotyczące przyszłości naszej planety. Przyszedł jednak moment, gdy zamieszkał na wsi i w jego wierszach zaczęły być widoczne wpływy filozofii zen, poeta rozpaczy przekształcił się w poetę pochwalnego, piszącego o pięknie świata. Merwin zdaje się być bardzo nowoczesnym wcieleniem proroka, antycznego wieszcza czy szamana, jego poezja przepełniona jest obrazami duchowych poszukiwań, pielgrzymek, które nadają jej charakter świeckiej modlitwy. Jest on też najbardziej międzynarodowym spośród amerykańskich poetów, głęboko wpłynęła nań kultura prowansalska i klasyka trubadurów, choć źródła jego twórczości - podobnie jak w twórczości Zbigniewa Herberta - są jednocześnie klasyczne i nowoczesne" - mówił w laudacji Jarosław Mikołajewski z jury nagrody.
http://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/william-stanley-merwin-odebral-nagrode-im-herberta
***
dla Gazety Julia Hartwig, poetkaTak się złożyło, że W.S. Merwin - laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta - jest poetą, z którym miałam do czynienia jako tłumacz. Znam jego wiersze, bardzo je szanuję i uważam, że to świetny wybór. Przed laty jego debiut został doceniony przez poetę wielkiej marki, mianowicie przez W.H. Audena, który zwrócił uwagę na znaczenie mitu w jego twórczości.
Merwin cieszy się dużym wzięciem, ale nie jest poetą pierwszego planu, natomiast wyróżnia się tym, że jego kultura jest bardzo szeroka. To Amerykanin mocno zeuropeizowany, związany z kulturą europejską, tłumaczył poetów francuskich, hiszpańskich, portugalskich. Co ciekawe, przełożył m.in. "Cyda" czy "Pieśń o Rolandzie", czyli takie wykładniki europejskiej kultury literackiej. Przez kilka lat nawet mieszkał we Francji. Jest postacią dostatecznie znaną, jeśli chodzi o Amerykę i ludzi czytających poezję, ale mam nadzieję, że ta nagroda przyczyni się do popularyzowania jego twórczości w Polsce i Europie, i to nazwisko zostanie bardziej przyswojone.
http://wyborcza.pl/2029020,76842,13543292.html
***
""Choć tak naprawdę nie wiemy skąd pochodzi poezja, na pewno nie jest ona pochodną zgiełku, o który nietrudno w naszym otoczeniu. Tworząc ją wykorzystujemy naszą wiedzę i doświadczenia, nasze słownictwo, umiejętności językowe, czerpiemy z tego, co czytaliśmy – i z poezji, i z prozy.
Szkoda tracić kontaktu właśnie z tym czymś nieodgadnionym, a niestety tak często się dzieje we współczesnym świecie. Ludzie mówią, że nie czytają poezji, bo jej nie rozumieją - w Ameryce tak mówią, nie w Polsce. A ja im wtedy odpowiadam, że nie o to chodzi w poezji. Miłość do poezji nie zaczyna się od rozumienia. Wiersze, które kochaliśmy całe życie – jeśli takie mamy – to wiersze, o których nigdy nie myśleliśmy jako o takich, które rozumiemy lub nie. Pamiętamy je i lubimy, bo są źródłem nieokreślonych, pozytywnych uczuć, bo wprowadzają nas w jakiś dotychczas nieznany świat.
Dlaczego kochasz coś lub zakochujesz się w jakiejś osobie? Zwykle nie wiesz skąd przychodzi takie uczucie. Jeśli miałeś szczęście zakochać się w kimś, to wiesz, że to po prostu spadło na ciebie nagle i nie można wyjaśnić dlaczego. Może ta osoba była piękna i seksowna, a może właśnie nie można podać sensownego powodu w ogóle. A przecież czasami ta właśnie miłość trwa przez całe życie. Czasem patrzysz na jakąś parę i myślisz sobie: Co oni w sobie widzieli? A przecież to nie ma znaczenia, nie o to chodzi."
Szkoda tracić kontaktu właśnie z tym czymś nieodgadnionym, a niestety tak często się dzieje we współczesnym świecie. Ludzie mówią, że nie czytają poezji, bo jej nie rozumieją - w Ameryce tak mówią, nie w Polsce. A ja im wtedy odpowiadam, że nie o to chodzi w poezji. Miłość do poezji nie zaczyna się od rozumienia. Wiersze, które kochaliśmy całe życie – jeśli takie mamy – to wiersze, o których nigdy nie myśleliśmy jako o takich, które rozumiemy lub nie. Pamiętamy je i lubimy, bo są źródłem nieokreślonych, pozytywnych uczuć, bo wprowadzają nas w jakiś dotychczas nieznany świat.
Dlaczego kochasz coś lub zakochujesz się w jakiejś osobie? Zwykle nie wiesz skąd przychodzi takie uczucie. Jeśli miałeś szczęście zakochać się w kimś, to wiesz, że to po prostu spadło na ciebie nagle i nie można wyjaśnić dlaczego. Może ta osoba była piękna i seksowna, a może właśnie nie można podać sensownego powodu w ogóle. A przecież czasami ta właśnie miłość trwa przez całe życie. Czasem patrzysz na jakąś parę i myślisz sobie: Co oni w sobie widzieli? A przecież to nie ma znaczenia, nie o to chodzi."
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz