27.08.2013

Do Madonny Nowojorskiej

Jan Lechoń


Madonno nowojorska, mniej znana od innych,
Bo nie masz swoich posągów i swoich ołtarzy,
Przed którą nie brzmią chóry sopranów niewinnych
I oliwne, mistyczne światło się nie żarzy.

Do której polnych kwiatów dobra woń nie płynie,
Przed którą prosty człowiek nie upada czołem,
Nie znana kalendarzom - też masz swą świątynię:
Stu wież podniebnych miasto jest Twoim kościołem!

Jak na szczytach gotyckich starej Europy,
Głoszących Twoją chwałę spiżowymi dzwony,
Na domach stupiętrowych opierasz swe stopy
i kominów fabrycznych słuchasz antyfony!

Z dna potwornych kanionów huczy Ci ulica,
Której głos ginie w górze jak dalekie gęśle,
A nocą Twoja szata poprzez sierp księżyca
Na mostów fantastycznych lekko spływa przęśle.

Nie każdy cię zobaczy, bo Cię kryje nocą,
Jako dymy kadzideł czerwony łun szaniec,
Lecz ja widzę po gwiazdach, kiedy się trzepocą,
Że to Ty Twój wieczorny przebierasz różaniec.

I zanim dzień zamglony noc czarną zwycięża,
I księżyc blednie z wolna za fabrycznym dymem,
Widzę stopę Twą małą, która ściera węża,
Dłoń świętą, co krzyż czyni nad miastem-olbrzymem.

I w ciszy, kiedy tylko spóźnionych przechodni
Krok pospieszy jak dzwonek na alarm kołata,
Wśród przepychu i nędzy, miłości i zbrodni,
ja modlę się o cudy dla ciebie i świata.
z tomu "Poezje", 1963

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz