25.10.2013

Autoportret ze światłem

Jan Zych


Ja, który nie umiem uwierzyć, że po śmierci
obudzę się jak rano po drugiej stronie snu,
podziwiam barokowe jabłonie i gotyckie świerki.
Gdzie się zatrzymam? Może tam. Może tu.

Śmiej się z radości. Śmiej się ze wszystkiego.
Może nawet nie będzie zaproszenia do jesieni,
kiedy runie błękitne skowronkowe drzewo
i o metr się pogłębi przywiązanie do ziemi.

Więc radość, że przez dni jak przez pokoje przechodnie mogę nieść
osłaniając dłonią malutki płomyczek łubinu
i prosić: ty jedyna bądź mi wierna jak śmierć –


tylko ona, kiedy przyjdzie, już nie mija.

1 komentarz: