20.11.2013

Noc księżycowa

Franciszka Arnsztajnowa*

Nie mów nic do mnie… noc taka cicha…
Księżyc wpółsenny, z twarzą pobladłą,
Z posrebrzystego sączy kielicha
Ciszę na wód zwierciadło.

Nie mów nic do mnie… drżącymi usty
W bezdenną rozwiej rzucone słowo,
Jak dzwon bez serca, dźwięk wionie pusty,
W tę ciszę księżycową.

Nie mów nic do mnie… w dłoni uścisku,
W spojrzeniu cichym jak senne morze
Daj mi twą duszę… po nieb sklepisku
Uniosę ją w przestworze,

Nie mów nic do mnie… milczącą smutnie
Uniosę duszę twą w świat, gdzie pała
Księżyc… zawieszę w blaskach jak lutnię,
By ciszę w siebie brała.

Nie mów nic do mnie… duszy tajnica,
W na wpół stłumione rozwiane łkanie,
Na srebrnowłosych strunach księżyca
Grając — za pieśń mi stanie.

II
Gór stoki osrebrniały
I welon z przędzy białej
Na łące snują mgły.
Miesiąc go w srebrną nić

Misternie tka…
Cichutko ty i ja
Suniemy, cienie dwa,
Ja i ty,

Cienie milczące,
W dźwięk nie spowite mowę
Skry chłoną księżycowe,
Błękitnosrebrne skry…

Promień jak i wichrem wić
Namiętnie drga…
To śmiech, to cicha łza.
Ktoś stąpa, ktoś tam dyszy,

Za nami sunąc w ślad,
Ktoś pełza tuż, tuż w trop,
Jakby się krył…
W srebrzystej lutni gra,

Śmiech i łzy,
Dźwięki płonące.
I zda się, że wskroś ciszy
Nie wiem, czy duch, czy mgła,

Czy srebrnych świateł snop…
Blask?… czy mgła?…

Widmo na łące…
*Franciszka Arnsztajnowa

urodziła się 19 lutego 1865 roku w Lublinie. Wywodziła się ze środowiska lubelskich Żydów ale tkwiła w kulturze i tradycji polskiej. Jej ojcem był Bernard Meyerson – bogaty kupiec. Posiadał między innymi sklep oraz był dyrektorem Towarzystwa Kredytowego Miasta Lublin. Przybył do Lublina z Tykocina. Matka – Malwina z Horowiczów była zaś literatką, pochodziła z Lublina. Jako pierwsza poruszała kwestię miejsca Żydów w społeczeństwie polskim. Bratem Arnsztajnowej był Emil Meyerson – wybitny filozof.
          Przyszła poetka wzrastała zatem w inteligenckiej rodzinie. Sama również zdobyła wykształcenie. Franciszka po ukończeniu gimnazjum żeńskiego w Lublinie, studiowała na wyższych studiach pedagogiczno–przyrodniczych w
Niemczech. Wiedzę uzupełniała licznymi podróżami po krajach Europy południowej i zachodniej. Władała wieloma językami: niemieckim, francuskim, angielskim.
         W 1885 roku wyszła za mąż za Marka Arnsztajna, lubelskiego lekarza, działacza społecznego i politycznego. Była to postać znana i bardzo ceniona. Swój zawód traktował jako okazję do niesienia pomocy biednym i potrzebującym. Często odwiedzał bezinteresownie siedliska najskrajniejszej nędzy, zaś swym nieuleczalnie chorym pacjentom towarzyszył do ostatnich chwil życia.
          Franciszka i Marek Arnsztajnowie kupili kamienicę w Lublinie przy ulicy Złotej 2 na Starym Mieście. Zamieszkali tam i  prowadzili aktywną działalność

społeczną oraz niepodległościową.  W kamienicy Arnsztajnów mieściła się ekspozytura tajnej sieci PPS, Związku Walki Czynnej i tajnego harcerstwa. Na Złotej 2 spoczywało również całe archiwum POW, zaś w piwnicach przechowywano umundurowanie, broń i amunicję. O patriotycznej atmosferze panującej w tym domu świadczy również postać syna poetki, Jana Arnsztajna, który był aktywnym uczestnikiem prac konspiracyjnych POW, żołnierzem Legionów, a później oficerem Wojska Polskiego.
          W dwudziestoleciu międzywojennym Franciszka Arnsztajnowa odgrywała znaczącą rolę w organizowaniu lubelskiego ośrodka literackiego. Współpracowała z wieloma pismami regionalnymi. Przede wszystkim upamiętniła się jako inicjatorka, współzałożycielka, a także wieloletni prezes Lubelskiego Związku Literatów. Większość zebrań odbywała się w mieszkaniu Arnsztajnowej, była to nieoficjalna siedziba organizacji. Zarówno swoją twórczością literacką, jak i działalnością, Arsztajnowa była bardzo związana  Lublinem, stanowiła istotny element kultury miasta.
        
         Franciszka Arnsztajnowa przyjaźniła się z Józefem Czechowiczem. Była od niego starsza o 32 lata. Ciężka gruźlica uszkodziła jej słuch, więc przykładała do ucha tubę z bakalitu, a jak czegoś nie rozumiała, to prosiła o zapisanie. Potrafiła również czytać z ruchu warg. Jednak ani przepaść pokoleniowa, ani jej problemy z komunikacją nie przeszkadzały młodemu, 30- letniemu Czechowiczowi w przyjaźni z tą lubelską pisarką. Razem założyli Lubelski Związek Literatów w 1932 r. Czechowicz zrzekł się na jej korzyść tytułu przewodniczącego Związku. Młody poeta bywał częstym gościem w jej domu przy Złotej. Niebawem zrodziła się myśl, by wspólnie wydać tom poezji „Stare kamienie” (1934). Fragment z tego tomu:

                             „Księżyc w Rynku”
                             /…/
                             „Gwiazdy żółte, które lipcowy żar ściął,
                             lecą - kurzawą - lecą,
                             firmament w złote smugi marszczą,
                             za Trybunałem
                             na ślepych szybach świecą
                             cichym wystrzałem
                             Noc letnia czeka cierpliwie,
                             czy księżyc spłynie, zabrzęknie,
                             czy zejdzie ulicą Grodzką w dół.
                             On się srebrliwie rozpływa
                             w rosie porannej, w zapachu ziół.
                             Jak pięknie!”

Kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej Józef Czechowicz wyjechał z Lublina, a Arnsztajnowa zamieszkała w Warszawie, u swojej córki Stefanii Mieczysławskiej. Stolicę postrzegała przede wszystkim jako miejsce wrogie poetyckiej wrażliwości. Boleśnie przeżyła swoje rozstanie z rodzinnym miastem. Na szczęście miała stałego gościa – Czechowicza, który pożegnał się z nią przed ucieczką z bombardowanej Warszawy. Tragiczny był wrzesień 1939 r. Czechowicz zginął pod gruzami w Lublinie, a ukochany wnuk Franciszki, Krzysztof Mieczysławski, poległ w bitwie pod Kutnem jako kawalerzysta
podczas szarży na niemieckie czołgi. Wraz z córką podzieliła los warszawskich Żydów, chociaż mogły uniknąć zagłady, ale z niewiadomych przyczyn Arsztajnowa nie skorzystała z pomocy ofiarowywanej przez Polę Gojawiczyńską i Kazimierę Iłlakowiczówną
          W czasie drugiej wojny światowej Arnsztajnowa znalazła się na terenie getta warszawskiego. Nie są znane dokładne okoliczności śmierci poetki. Zginęła w 1942 roku w czasie likwidacji getta, bądź też - jak twierdzą niektórzy - została przewieziona do Treblinki i tam zagazowana. Do końca miała przy sobie dwie książki: tom własnych wierszy “Odloty” oraz “Boską komedię” Dantego, która często stanowiła jej poetycką inspirację.
Szalenie interesująco losy rodziny Ajnsztajnów przedstawiła Hanna Krall w księżce „Wyjątkowo długa linia”.

Tomiki poezji Franciszki Arnsztajnowej:
-    Poezje (1895r.)
-         Poezje (1899r.)
-         Archanioł jutra (1924r.)
-         Odloty (1932r.)
-         Stare kamienie (wspólnie z Józefem Czechowiczem -1934 rok)
Źródło: http://fodz.pl/PP/download/Franciszka_A..doc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz