Federico García Lorca
I
nad pagórkami z płomieni,
a na rzece
zielono się zazielenił.
Wkrótce stanie się żółty,
przystroi się w fiolety...
Aż będzie ponad polami
napiętym łukiem tęczy.
II
w górze słońce.
W dole
jak drżące wodorosty
topole;
i moje serce
drżące.
Znieruchomiały wiatr;
popołudnie bez ptaków
o piątej.
III
jest falisty
jak włosy
niektórych dziewcząt,
jak słoje
starego drewna.
Powiew
tryska jak woda.
Po rozpadlinach
balsamem płynnym i białym
się przelewa,
aż omdleje,
uderzywszy
w twarde skały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz