30.06.2014

Z lat dziecięcych
 Bolesław Leśmian

Przypominam – wszystkiego przypomnieć nie zdołam:
 Trawa... Za trawą – wszechświat... A ja – kogoś wołam.
 Podoba mi się własne w powietrzu wołanie –
 I pachnie macierzanka – i słońce śpi – w sianie.

A jeszcze? Co mi jeszcze z lat dawnych się marzy?
 Ogród, gdzie dużo liści znajomych i twarzy –
 Same liście i twarze!... Liściasto i ludno!
 Śmiech mój – w końcu alei. Śmiech stłumić tak trudno!
 Biegnę, głowę gmatwając w szumach, w podobłoczach!
 Oddech nieba mam – w piersi! – Drzew wierzchołki – w oczach!

Kroki moje już dudnią po grobli – nad rzeką.
 Słychać je tak daleko! Tak cudnie daleko!
 A teraz – bieg z powrotem do domu – przez trawę –
 I po schodach, co lubią biegnących stóp wrzawę...
 I pokój, przepełniony wiosną i upałem,
 I tym moim po kątach rozwłóczonym ciałem –
 Dotyk szyby – ustami... Podróż – w nic, w oszklenie –
 I to czujne, bezbrzeżne z całych sił – istnienie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz