W pierwszej osobie liczby mnogiej
Zagajewski Adam
Julianowi Kornhauserowi
Nosimy używane słowa, wzniosłość i
rozpacz
zjedzone przez cudze usta,
chodzimy po zapadniach cudzego
przerażenia,
w encyklopedii odkrywamy starość,
wieczorem udajemy, że wybuchła
wojna,
rozmawiamy z Baczyńskim,
pakujemy się w pośpiechu,
przypominamy sobie dawnych poetów,
wychodzimy na dworzec, potępiamy
faszyzm,
po czym triumfalnie,
w przedziale pierwszej klasy,
w pierwszej osobie liczby mnogiej,
dajemy wyraz naszej
przenikliwości,
tak jakbyśmy nie zostali obdarzeni
absolutnym słuchem milczenia.
W liczbie mnogiej
W liczbie mnogiej żyłem, żyliśmy
W liczbie mnogiej, wśród obcych
sobie
przyjaciół i przyjaznych wrogów,
tak rzadko sam, sami, tak mało
samotności w tak samotnym
kraju. Nawet wiersze mówiły
my, my wiersze, my linijki, my
metafory, my puenty. Ja spało
jak dziecko, pod płótnem
nieuważnego spojrzenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz