Idą pasterze patrząc na bajery…
Ernest Bryll
Idą pasterze patrząc
na bajery martwe
Gazety podarte.
Foldery nieszczere
Przyjaźnie
niewyraźne. Piwo, co otwiera
Ktoś, zapatrzony
martwo w światłość komputera
Opłatki – gadu, gadu.
Spotkania bez śladu
Ślisko na twardym
dysku. Lecz jest zapisane
Dziwne zjawisko:
Jesteśmy tak blisko
Już prawie mamy.
Czego dotykamy?
Narodzenia- płomienia
Czy tylko reklamy
Ale wielu z nas
wierzy, że nie sztuczny ogień
Jest Gwiazdą, co
prowadzi. Bo za chwilkę zgaśnie
Więc wędrują szukając
– gdzie Dziecko, co Bogiem
Jest. Siebie
niezakłamanych, tam odnajdą właśnie.
Na onej górze już świecą się zorze
Idzie do nas światło
Narodzenia
O dziwimy się w
sobie: – ach to być nie może
Jakież wielkie
rzucamy cienie?
Tacy mali i w takim
zwątpieniu
Aż się nosem zaryłeś
w ziemię
A tu cienie na
skrzydłach ogromnych
Ulatują do Bożego
domu
Trzeba ruszyć. Od cienia już się nie urwiemy
Jedną mamy duszę a ta
poszła w zorze
Jak w mazura. No, to
co? Trzaśniemy
Podkówkami jak to w polskiej
ziemi
Choć buty za duże
może
Narodzonemu tańczymy
i gramy
Jak to w polskim
kraju, pod wiatr i po grudzie
A kolędami dźwigamy
sami
Co jest w nas
utytłane w trudzie
Strach, czy się
domyje smród nawet jasnością
Ale szoruj skórę aż
do krwi, do kości
Ucz się śpiewać
kolędę świetlistą,
Choćby głosem
niezupełnie czystym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz