24.09.2015

Pablo Neruda
Oda do miłości
Alex Alemany

Miłości, rozliczmy się z sobą.
W moim wieku
już nie jest możliwe
oszukać ciebie lub siebie.
Łajdaczyłem się po drodze,
nie przeczę
i nie żałuję.
Minuta gnębi,
jakiś kwiat magnolii
zmiażdżony w zębach
i światło księżyca,
którym mówi niebo.
Znakomicie, jakiż tego bilans?
Samotność utkała mi
sieć przetykaną mroźnymi
ogrodami jaśminu
i wtedy
tę, która zaplątała się we mnie,
mianowałem królową
róż na wyspach.
Miłości,
z jednej kropli,
choćby padała
przez wszystkie noce
wiosny,
noc po nocy,
nie utoczysz oceanu!
I stałem się nagi,
samotny i w oczekiwaniu.

Zdarzyło się jednak, że ta,
co mnie przeskoczyła jak fala,
co znaczyła nie więcej
niż smak wieczornego owocu,
zatrzepotała jak gwiazda,
zapłonęła w powietrzu jak gołąb
i znalazłem ją w mojej skórze
szerzącą się radośnie
jak stos z rozwianym włosem.
Miłości, od tego dnia
wszystko, wszystko stało się
prostsze.
Posłuchałem rozkazów
wzgardzonego serca
i ścisnąłem jej talię,
z całą siłą zbrojną
moich pocałunków,
jak król, co oblega
wraz z bezsilną armią
niepozorną wieżę, w której
kwitnie
dzika lilia jego dzieciństwa.
I dlatego myślę, Miłości,
że zawikłana i twarda
może być twoja droga,
lecz w końcu wracasz
ze swoich polowań
i wtedy złocisz
ponownie swój ogień,
jak chleb na stole,
bo takie, najzwyczajniej,
ma być to, co kochamy.
Miłości, wiem to od ciebie.
Gdy po raz pierwszy
weszła w me ramiona,
opadła jak wody
porywistą wiosną.
Dziś ja wciąż z nich czerpię.
Zbyt wąskie są moje dłonie
i małe
zagłębia oczu,
by przyjąć w siebie
całe jej bogactwo,
kaskadę
nieskończonego światła, wątek
złoty,
chleb jej zapachu.
Tym wszystkim, Miłości, ja po prostu
żyję.

przeł. Krystyna Radowska

z tomu "Ody elementarne", 1954

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz