Richard Crashaw
Epitafium pary młodych małżonków,
zmarłych i pochowanych
pospołu
Przez śmierć powtórnie poślubieni sobie,
Drugie małżeńskie łoże mają w grobie;
Bo choć dłoń Losu wymusić umiała
Rozwód, co duszę oddziela od ciała,
Męża i żony nigdy nie rozdzieli,
Jedno albowiem wspólne życie mieli.
Nie płaczmy. Na nic tu łza czyja.
Kochanków błogi sen spowija.
Leżą jak para turkawek skrzydlata,
Którą w ostatni węzeł miłość splata.
Choć niby martwi leżą, choć w wezgłowiu
Głaz twardy mają, a pościel z ołowiu
Ziębi ich ciała — stać im się nie może
Nic złego: miłość słała im to łoże.
Niech śpią więc, niech ich nikt nie wzywa,
Póki nie minie noc burzliwa
I świt nie wstanie nieskończony.
Wtedy rozsuną się zasłony,
A oni spojrzą, obudzeni,
W dzień, co się nigdy w noc nie zmieni.
Przełożył Stanisław Barańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz