Simon Armitage*
Gdzieś po drodze
Przyszłaś z przeprosinami, tak powiedziałaś,
gdy czekaliśmy w siąpiącym deszczu na pociąg osobowy.
Gdy wjechał, pożegnaliśmy się pocałunkiem -
z okna było cię widać, nieruchomą i ze łzami w oczach.
Wiedziałem, że tak będzie: przebiegłaś drewnianym mostkiem
na drugi peron, aby mi pomachać,
ale właśnie wtedy pociąg do Leeds przemknął obok
i pochwycił cię jakby w kolejne kadry filmu.
Chowam w pamięci te żywe przebłyski ciebie:
nasz katalog szans sprowokowanych i szans zaprzepaszczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz