25.06.2017

Philippe Jaccottet

* * *
... Piękno: zagubione jak ziarno wydane wiatrom i burzom, bezgłośne, tak często gubione, wciąż niszczone; ale uparcie kwitnie, na los szczęścia, to tu, to tam, żywi je mrok, gleba cmentarna, przyjmuje je głęboka ziemia. Lekkie, kruche, prawie niewidoczne, na pozór pozbawione siły narażone na niebezpieczeństwa, porzucane, zagrożone, uległe wiąże się 
z tym, co ciężkie i nieruchome; i na zboczu góry rozwija się kwiat. Ono jest. Ono trwa wbrew wrzawie, głupocie, stawiając opór pośród krwi i przekleństw, w życiu, którego niepodobna przyjąć, w którym nie sposób żyć; i tak to, co duchowe, przenosi się dalej, mimo wszystko, nieodparcie narażone na śmieszność, nie znajdujące odpłaty, nie dające potwierdzenia. 
I właśnie tak, tak trzeba wciąż podejmować nasz trud, siejąc, rzucając słowa jak wyzwanie, nadając im cały ciężar, jakiego wymagają, i nie ustawać aż do końca - wbrew, zawsze wbrew kwiatu, aż dojdziemy do przezwyciężenia sprzeczności, właśnie dzięki słowom — które przekraczają granice, mury, które idą na drugi brzeg, pokonują przeszkody, coś otwierają, a na koniec czasami odnoszą zwycięstwo, stając się — na chwilę, tylko na chwilę. 

tłum. Aleksandra Olędzka-Frybesowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz