Jan Rybowicz
Wyobraźnia
Czasem,
gdy w kosmosie literatury
rozmawiam z Szekspirem
albo
słucham pijanego Jesienina
błądząc bulwarami
białokamiennej Moskwy,
słyszę nagle
jak matka woła:
- Janku, przynieś no wiadro wody!
Czasem,
gdy w kosmosie literatury
rozmawiam z Szekspirem
albo
słucham pijanego Jesienina
błądząc bulwarami
białokamiennej Moskwy,
słyszę nagle
jak matka woła:
- Janku, przynieś no wiadro wody!
Sorry, Willy,
mówię,
albo:
minutoczku,
Siergiej…
I uruchamiam tę
cudowną maszynę swojego ciała,
i śmieję się,
bo matka nie wie,
że ja jestem tutaj,
w Londynie,
za kulisami teatru
"GLOB"
a tam
ten fantastycznie
posłuszny mi robot
bierze wiadro,
idzie ku studni,
nabiera wody,
wraca...
Wczoraj dotarł do
mnie
telegram jej
strachu.
Wróciłem
natychmiast.
- Nie płacz! -
mówię. - Jestem przecież tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz