22.07.2019

Robert Bly

Stojąc pod drzewem wiśni nocą

dla Rappsów

Kołyszą się konary wiśni. To ramiona zapowiadające muzykę, ręce poruszające się za nutą, która rozebrzmi za chwilę. Kiście kwiatów spoglądające ciężko w dół są twarzami kobiet, w których nie ma do nas gniewu, kiedy pełni wybaczenia oddajemy płatki ziemi. I ja kołyszę się podobnie jak gałęzie, jakbym znajdował się w potężnych wąwozach ledwo dosięgając dna i posuwał się z biegiem wody wśród plątaniny cienkich różek cedru, obracany bezustannie przez prąd chmurnej wiosennej rzeki podążającej ku swojemu ujściu.
Cały dzień włóczyłem się nad morzem. Czasem schodziłem ze skał na brzeg i siadałem wśród czarnych małży. Wreszcie jestem tu znowu, w ogrodzie, gdzie powietrze nocy jest pełne czułości i gwiazdy tworzą przejrzysty rąbek wokół gór. I jestem ludzkim stworzeniem, które stoi w ciemności i patrzy w drzewo wiśni, kołyszące się nad nim pod nocnym niebem w pobliżu morza.

tłum. Julia Hartwig

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz