9.12.2013

On pukał do drzwi naszych

 Ernest Bryll

On pukał do drzwi naszych. A my zatajeni
 Z zaciśniętym oddechem siedzieliśmy w ciszy
 I każdy z nas udawał - pukania nie słyszy.
 On pukał do drzwi naszych. A my przytuleni
 Do betonowych ścianek naszego mieszkania,
 Do mebli z takim trudem znalezionych w sklepach
 Do makatek, co kryły na tynku spękania,
 Chcieliśmy mieć choć chwilę spokoju...
 On czekał.
 Przez drzwi z cieniutkiej dykty słychać, jak waliło
 Jego serce. Nierówno. Jakby zadyszane.
 Pewno dlatego, że miał w sercu ranę
 Albo może zwyczajnie winda nawaliła
 I szedł pieszo na piętra...
 Jak my właziliśmy
 Z tą ciężką szafą, wersalką i stołem,
 On dyszał teraz - jak my dyszeliśmy.
 Żeby zamienić ściany tak więzienne gołe
 W miękkość mieszkania...
 - Panie, może potem
 Jak kurz zetrzemy z podłóg. Jak wróci ochota
 Zobaczyc kogoś.
 Nie stój nam za drzwiami,
 Nie człap po nocach pustymi schodami,
 Nas teraz w domu nie ma. My nie wiemy sami
 Czy tam w sobie jesteśmy...

z tomiku Sadza, 1982

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz