3.05.2013


Sprawiedliwość

Jan Twardowski

Aneta Karaś

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość .


Teoria względności

Marian Hemar
Krzysztof Iwin - "Punkt widzenia"

Gdy się ludzi ocenia

Z różnych punktów widzenia -
Ciekawa rzecz, jak się skala
Pewnych wartości zmienia.

Wada staje się cnotą,
A zaletą - głupota.
O przeciwniku - gdy zacny -
Mówimy, że idiota.

O stronniku, gdy trudno
Przyznać nam, że rozsądny -
Nie powiemy, że cymbał.
Powiemy: "Z gruntu porządny".

Gdy się mądrym człowiekiem
Chlubi wrogi nam obóz -
Stwierdzamy, że "inteligentny"
I dodajemy: "łobuz".

Gdy się w naszym obozie
Łobuz szasta wybitny --
Mówimy: "Twardy człowiek.
Zdolny - mówimy. - Sprytny".

Gdy nasz przeciwnik się potknie,
"Zdrajca!" - głosimy krzykiem.
Gdy stronnik zdradzi, stwierdzamy:
"Nie był naszym stronnikiem".

I to nas niesłychanie
Na duchu podtrzymuje,
Że przeciw nam zawsze
Idioci tylko i szuje.

A z nami, wszyscy albo
Roztropni, albo dumni,
Albo z gruntu porządni,
Albo bardzo rozumni.

Dziwne, jak punkt widzenia
Automatycznie zmienia
Skalę naszych kryteriów
Uznania czy potępienia.

Gdy my konfiskujemy -
Zasługa to narodowa.
Kiedy nas konfiskują -
Gwałcą swobodę słowa.

Kiedy nas zamykają --
Tyrani! Despoci! Kaci!
Kiedy my zamykamy --
Tośmy furt demokraci.

Kiedy my "Precz!" wrzeszczymy -
Tośmy patrioci polscy.
Ci, co "Precz" wrzeszczą na nas
Wywrotowcy warcholscy.

"Dwa a dwa cztery" u nas -
To dogmat, to teologia.
"Dwa a dwa cztery" u wroga -
Wulgarna demagogia.

***

Przyznać komu, po męsku,
W sposób najprościej rozsądny,
Że choć wróg nasz - rozumny,
Choć przeciwnik - porządny,

I walczyć z nim, aż do końca,
do końca ceniąc go szczerze -
Na to nas nie stać. To w naszym
Nie leży charakterze.

Nasza zasada: siebie
Ze wszystkiego rozgrzeszać,
Ale na przeciwniku
Psy - o to samo - wieszać.



RADOSNY DZIEŃ”

Józef Relidzyński

Dniu radości, dniu wesela!
Jak szeroki polski kraj,
Niechaj okrzyk w niebo strzela
Vivat! Vivat! Trzeci Maj!
Naród z królem, król z narodem
Odrodzenia ziścił sen …
w upojeniu cudnem, młodem
niech nam dzień rozbłyska ten
Trzeci Maja! … Wielki Boże!
dłonie bratnie złączmy wraz!
Cóż się oprze, któż nas zmoże?
Bóg nad nami! Polska w nas!
Zorza świta, dzień się rodzi –
Po wolności sięgnij raj!
W górę serca starzy, młodzi!
Vivat! Vivat! Trzeci Maj.

Dajmy się zaskoczyć miłości

Agnieszka Osiecka

Alegoria miłości, Centomirski Stefan

Nie kupujmy

marzeń
jak mebli,
nie bądźmy
zanadto
przebiegli,
nie wstydźmy się własnej nagości,
tylko dajmy, dajmy, 
dajmy się zaskoczyć miłości.
Nie paktujmy
z panem Bogiem,
z panem diabłem,
nie mówmy,
że jest głupie,
to co nagłe,
zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo "ja", "ja", "ja"...
Nie kupujmy
nieba
na kredyt,
nie planujmy
szczęścia
ni biedy,
nie grajmy w dwa życia jak w kości,
tylko dajmy, dajmy, 
dajmy się zaskoczyć miłości.
Niech przyjdzie
zbyt nagle
zdyszana,
niech nie da
dotrwać
do rana,
niech przyjdzie nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie: "Gore... gore, gore, gore..."
Zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa, na trzy,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo, jedno słowo: "my", "my", "my"...
Niech przyjdzie
znienacka
zdyszana,
niech nie da
doczekać
do rana,
niech przyjdzie
nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie:
"Gore, gore, gore, gore!..." 

Urzędnicy Pana B.

Magda Czapińska


Dałeś mi Panie rozum i wiarę, duszę rogatą, serce za ciasne, 

No i sumienie, jak to sumienie - niedoskonałe, za to własne. 
Z Tobą się zawsze jakoś dogadam, w smutku pocieszysz, w biedzie pomożesz, 
lecz ten naziemny Twój personel.... O, z personelem to już gorzej ! 
Swój święty nos pcha mi pod kołdrę, poucza, w duszy grzebać chce; 
Chyba dlatego tak nie lubię Twych urzędników, Panie B. 

Kiedy pomówić z Tobą muszę, robię to tak jak pewien mleczarz, 
A Ty nadstawiasz boże ucho i słuchasz mnie - i nie zaprzeczasz. 
Bo chcesz zrozumieć lęk człowieczy, nasze zmęczenie ponad siły 
I jesteś dla nas wielkoduszny, a dla mnie bywasz nawet miły. 
Więc się nie mieszaj, sługo boży, gdy z Twoim Panem mówić chcę; 
Nie potrzebuję pośredników w moich rozmowach z Panem B. 

Panie B., Panie B., Panie B. ! 
W departamencie spraw niebieskich 
Są moje akta personalne 
I każdy krok mój czujnie śledzą 
Anioły Twe, Panie B. 
Transcedentalne 

Lecz jeśli przed Tobą kiedyś stanę, sama chcę z życia się tłumaczyć, 
Proboszcz by nie dał rozgrzeszenia, a Ty zrozumiesz i przebaczysz. 
Więc póki żyję, myślę, czuję, niech ręka boska chroni mnie 
Przed pychą i nadgorliwością Twych urzędników, Panie B.