Maria Pawlikowska Jasnorzewska
Lecących gwiazd
łagodny zjazd
w przestwór głęboki i
miękki...
Więdnący kwiat
w ciemności spadł
z mojej mdlejącej
ręki.
Porwij mnie wpół
i lećmy w dół
jak dreszcz rozkoszy
przez ciało,
jak cichych gwiazd
łagodny zjazd,
gasnący smugą
białą...
GWIAZDY SPADAJĄCE
Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą...
Spadła gwiazda.
I druga,
i trzecia.
Prawdziwa to
epidemia!
Widać dzisiaj niebem
jest ziemia,
Dlatego się gwiazdy
przenoszą...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz