14.05.2018


Leszek Żuliński

Sobą
Powiedziała: kocham.

I co ja mam teraz zrobić?
Pod ręką żadnej wysokiej góry,
żeby wejść i krzyczeć,
wzbić się i poszybować,
żadnej pieczary, groty, żeby przycupnąć,
schować się przed blaskiem słów,
płonących w gardle.

Kocham…
Co mogła mieć na myśli,
może nic?

Kocha,
ale czy umiera od tego słowa, czy cierpi,
czy biegnie do mnie przez zasieki,
kosmosy, łąki i żużel czasu,
czy niesie mi swoją nagość
jak nacięty pień brzozy,
przy którym ugaszę
ogień ust, gardła i dłoni?

Czy dotknie mnie swoją żagwią,
od której ogień ust, gardła i dłoni
wybuchnie na nowo?

Czy kiedy ona kocha,
to sobą,
czy dla siebie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz