3.12.2013

Zburzył mi się człowiek

Adam Ziemianin

Jeszcze wczoraj szedł
wpólne były nasze kroki
mówiliśmy jak zwykle
ktoś pisał wyroki
czerwonym atramentem
Ktoś pchał wózek
pełen dziecka
a dziecko się śmiało
jeszcze nie z pchającego
ale już do niego
Potem zniknął w tłumie
łatwo tam się zgubić
rozmowa się urwała
jak wiadro u studni
Czasem go spotykam
cień mu się wydłużył
a oczy biegają
jakby były cudze
Osip Mandelsztam


* * *
Mam ciało, co więc z nim właściwie czynić,
Takim wyłącznym i moim jedynie?

Za cichą radość, że oddycham, żyję,
Komu, powiedzcie, wdzięczność swą odkryję?

Jam i ogrodnik, jam i kwiat szczepiony,
W ciemnicy-m świata nie osamotniony.

Na szkle wieczności już zostały cienie
Mojego ciepła i mojego tchnienia.

Już się na szkle tym utrwalają wzory
Nie poznawane od niedawnej pory.

Cóż, niech ściekają męty chwil i wrażeń -
Tych miłych wzorów nic już nie wymaże!
                                                    
         tłum.: Kazimierz Andrzej Jaworski

* * *
Tylko jedno pragnienie:
Niewidzialnie, tajemnie
Pomknąć w ślad za promieniem
W dal, trwającą beze mnie.

A ty promieniej, bowiem
Innego szczęścia nie ma -
Niech ci gwiazda opowie
Całą wiedzę promienia

A ja chce Ci powiedzieć.
Ze szept mój cię powiedzie
Tam, gdzie w wiatru powiewie
Promień tobie powierzę

To dzięki temu promień
Dzięki temu świetlany
Ze szeptaniem ogromny
Mamrotaniem ogrzany.

Khalil Gibran

Christian Schloe

***
Gdy miłość skinie na was, podążcie za nią,
Chociaż jej drogi są strome i trudne.
A kiedy jej skrzydła osłonią was, poddajcie się jej,
Chociaż miecz ukryty w jej skrzydłach może was zranić.
A kiedy mówi do was, uwierzcie jej,
Choć jej głos może rozwiać wasze sny, jak północny wiatr pustoszy ogród.

Bo tak jak miłość wieńczy was, tak też i krzyżuje. Jak sprzyja waszemu wzrostowi, tak też przycina was.
I choć wspina się na wasz wierzchołek i pieści wasze najdelikatniejsze gałązki, które drżą w słońcu,
Tak też zstąpi do waszych korzeni i wstrząśnie nimi, chociaż wrastają w ziemię.
Jak snopy zboża przygarnia was do siebie.
Młóci, by was doszczętnie ogołocić.
Przesiewa, by oczyścić was z łusek,
Miele was do białości.
Ugniata was, aż się poddacie;
A wtedy wrzuca was w święty ogień, abyście stali się świętym chlebem na świętą ucztę Boga.

To wszystko miłość wam czyni, abyście poznali tajniki swego serca, a mając tę wiedzę stali się cząstką serca Życia.

Lecz jeśli w waszej trwodze będziecie szukać jedynie spokoju w miłości i przyjemności w miłości,
Wtenczas będzie lepiej, jeśli okryjecie swą nagość i przejdziecie z klepiska miłości
Na świat pozbawiony pór roku, gdzie będziecie się śmiać, lecz niepełnym śmiechem, i płakać, lecz nie wszystkimi łzami.
Miłość nic wam nie daje poza samą sobą i nic nie zabiera prócz siebie.
Miłość nie posiada ani nie chce być w niczyim posiadaniu;
Gdyż miłość wystarcza miłości.

Kiedy kochasz, nie powinieneś mówić: "Bóg jest w twoim sercu", lecz raczej: "Ja jestem w sercu Boga".
I nie myślcie, że możecie kierować miłością, gdyż miłość, jeśli uzna was za godnych tego, pokieruje waszym postępowaniem.

Miłość niczego innego nie pragnie, tylko spełnić się.
Lecz jeśli kochasz i musisz czegoś pragnąć, niech to będą twe własne pragnienia.
Aby stopnieć i stać się jak rwący strumień, co śpiewa swą melodię nocy.
Aby poznać ból nadmiaru uczucia.
Być zranionym własnym zrozumieniem miłości;
Krwawić ochoczo i radośnie.
Budzić się o świcie z uskrzydlonym sercem i składać dziękczynienia za każdy następny dzień miłowania;
Odpoczywać w południe rozmyślając nad uniesieniami miłości;
Wracać wieczorem do domu z wdzięcznością;
I zasypiać z modlitwą za ukochaną osobę w sercu swoim i z pieśnią chwalby na ustach.

Khalil Gibran

VLADIMIR KALININ


***
Mało dajecie rozdając wasze mienie.
Jedynie dając z samych siebie obdarzacie naprawdę.
Bo czymże są wasze posiadłości jak nie rzeczami, których pilnie strzeżecie w obawie, że możecie ich potrzebować jutro?
A jutro, cóż przyniesie jutro chytremu psu, który zakopał kości na bezdrożach piasku, podążając za pielgrzymami do miasta świętego?
A czymże jest obawa przed nędzą jak nie samą nędzą?
Czyż lęk przed pragnieniem, gdy posiadacie pełną studnię, nie jest już nie ugaszonym pragnieniem?
Jedni dają mało z obfitości, którą posiadają - dają dla zdobycia uznania -a już to skryte pragnienie umniejsza ich dar.
Są też tacy, którzy mają mało, a dają wszystko.
To ci, co wierzą w życie i hojność życia, a ich skrzynia nigdy nie jest pusta.
To ci, co dają radośnie, a ta radość jest ich nagrodą.
Są też tacy, co dają z bólem, a ten ból jest ich chrztem.
I ci, co dając nie odczuwają bólu i nie szukają radości ani nie dają z myślą o zasłudze.
Dają tak jak mirt, co rosnąc w dolinie rozsiewa swój zapach w przestrzeni.
Poprzez ręce takich jak oni przemawia Bóg i ich oczami uśmiecha się do ziemi.

Dobrze jest dawać, gdy ktoś o to prosi, lecz jeszcze lepiej dać samemu bez proszenia, ze zrozumieniem.
Dla szczodrego poszukiwanie kogoś, kto przyjmie dar, jest większą radością od samego dawania.
Czyż jest coś, co moglibyście zatrzymać dla siebie?
Pewnego dnia wszystko, co posiadacie, będzie rozdane,
Dlatego dawajcie już teraz, aby pora obdarzania była waszym udziałem, a nie waszych spadkobierców.

Nieraz mówicie: "Dam, ale tylko tym, co na to zasługują".
Tak nie mówią drzewa w waszym sadzie ani trzoda na waszym pastwisku.
Dają, aby żyć, bo zatrzymywać dla siebie oznacza zginąć.
Z pewnością ten, który jest godzien otrzymywać swe dni i noce, godzien jest otrzymać od was wszystko.
I ten, który zasłużył na to, by pić z oceanu życia, zasługuje, by swój kielich napełnić u waszego małego strumyka.
A czyż jest większa zasługa niż odwaga, ufność i miłosierdzie otrzymywania?

Wasze Dzieci

Khalil Gibran*

Jeannette Woitzik

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was,
I chociaż z wami przebywają, nie należą do was.

Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami.
Albowiem mają swoje własne myśli.
Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.
Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne.
Albowiem miłość nie cofa się wstecz ani nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym.
Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały.
Łucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was Swą mocą, aby Jego strzały pomknęły szybko i daleko.
Niech napięcie dłonią Łucznika napełni was radością;
Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość 
*Khalil Gibran

 Hafiz (Hafez) Szamsuddin Mohammad


***
Wyszedłem rano do ogrodu zerwać różę, pełen radości.
Słowik piękną pieśń śpiewał, lecz w jego trelach nie było radości.

Był jak ja miłością zwiedziony. Dumna róża go oszukała.
Biedny ptak skarżył się, że dawno już nie przeżywał chwili radości.

Błądziłem często po tym ogrodzie. Przypatrywałem się róży.
Rozumiałem zmartwienie słowika. Gdzieżeś ty, moja radości?

Róża się chełpi urodą. Trzpiotka to, co cierniem kole.
Słowik pamięta, że gdy nie ma wierności, nie ma też radości.

Pojąłem wnet w sercu swym głęboki sens tych słowiczych narzekań.
Do dzisiaj serce me to wielki głaz – nie wiem jak zaznać radości.

Co roku zakwitają w naszych ogrodach tysiące róż, lecz
jeśliś pokłuty ostrymi cierniami, jak mówić o radości?

Płonne nadzieje, Hafizie, że cokolwiek może być inaczej,
bo od pięknolicych krzywd wiele zaznasz, a nie zaznasz radości.


***
Fałszywy asceta – świętoszek wyrzutów czynił mi nie będzie
bo przecież żadnych grzechów na me konto nikt pisać mi nie będzie.

Więc swoją drogą idź, asceto. Mnie tu pozostaw. Wszak każdy wie,
że czyny, które kiedyś siał na niwie życia, sam zbierać będzie.

Każdy Ciebie, Panie, szuka; trzeźwy czy pijany. Myśl o domu
miłości – synagodze czy meczecie – towarzyszyć mu będzie.

Trwoniąc tyle czasu w winiarni, jestem sam jak jedna z jej cegieł.
Jeśli tego pojąć nie zdołasz, to twoja głowa jak cegła będzie.

Pozwólcie więc choćby złudną mieć nadzieję, że kiedy po trudach
życia wreszcie przekroczymy zasłonę, to cokolwiek tam będzie.

Wiedzcie, że nie tylko ja zaznałem klęski upadku. Nasz praojciec
Adam musiał pomiarkować, że do raju wpuszczony nie będzie.

Wiedz jednak, Hafizie, że w godzinie sądu, z czarką wina w dłoni

z tej tawerny w ruinie, trafisz niechybnie do nieba. Tak będzie.

Hafiz (Hafez) Szamsuddin Mohammad*


***
Róża niepodobna do ukochanej – nie będzie miła.
Wiosna co mija bez smaku wina – też nie będzie miła.

Ogród bez kwiatów, bez upojnego zapachu, bez twarzy
tulipana, chwila taka, co mija - nie będzie miła.

Tany smukłego cyprysa i zalotne pląsy kwiatów
w sercu mym rodzą pytanie. Gdzie jest moja miła?

Pocałunki, karesy, różowego ciała oploty,
bez ukochanej – przyjemność taka wcale nie jest miła.

Piękna scena na obrazie, choćby była dziełem mistrza,
jeśli nie ma na niej ukochanej – wcale mi nie miła.

Hafizie, twoja duma zmieniła się na drobną monetę.
Jeśli mi ją dasz – czy ofiara taka może być miła?

*Hafiz (Hafez) Szamsuddin Mohammad